Harlan Coben “Nie odpuszczaj”

Harlan Coben

Nie odpuszczaj

Nie ja pierwszy straciłem kogoś przedwcześnie z rodzeństwa. Nie ja pierwszy straciłem bliźniaka. Twoja śmierć była katastrofą, bez dwóch zdań, ale nie oznaczała dla mnie końca świata. Jakoś się pozbierałem. Dwa tygodnie po „tamtej nocy” wróciłem do szkoły. W następną sobotę zagrałem nawet w hokeja przeciwko Morris Knolls- dobrze mi to zrobiło, choć być może grałem zbyt agresywnie. Posadzili mnie na dziesięć minut na ławce kar za to, że o mało nie wybiłem szyby, nacierając na przeciwnika. Na pewno by ci się to spodobało. W szkole chodziłem oczywiście z posępną miną. Przez parę tygodni wszyscy obchodzili się ze mną jak ze zgniłym jajkiem, ale potem im przeszło. Pamiętam, że kiedy zacząłem dostawać niższe oceny z historii, pani Freedman grzecznie, ale stanowczo oświadczyła, ze twoja śmierć mnie nie usprawiedliwia. Miała rację. Choć może to kogoś oburzać, życie toczy się dalej, tak jak powinno. Kiedy obchodzi się żałobę, wiadomo przynajmniej, czego się trzymać. Co zostaje kiedy żałoba mija? Trzeba się pogodzić z faktami, a ja nie chciałem się z nimi pogodzić”                    

„Każdy ma swoje nadzieje i marzenia”

Niepewność, tęsknota, poczucie winy, rozczarowanie- trudno znaleźć na naszej planecie człowieka, który w mniejszym bądź większym stopniu nie doświadczał tych wymienionych przeze mnie uczuć. Każdy kto miał z nimi do czynienia doskonale wie jak destrukcyjnie potrafią oddziaływać na nasz stan psychiczny. Swoiste zmiksowanie tychże uczuć potrafi wpędzić w prawdziwy obłęd. Z takim „zestawieniem” musiał poradzić sobie bohater najnowszej powieści Harlana Cobena – „Nie odpuszczaj”

Napoleon „Nap” Dumas (bo o nim mowa) mimo że miał na to piętnaście lat, ciągle nie może pogodzić się ze śmiercią swojego brata Leo i jego dziewczyny Diany. Wydawało się, że zagadka ich śmierci została w prosty sposób rozwiązana- noc, dwójka nastolatków będąca pod wpływem alkoholu i narkotyków nie do końca świadoma, ginie pod kołami pędzącego pociągu. Dla Dumasa było jednak zbyt dużo pozostawionych bez odpowiedzi pytań by zasadne było zamknięcie śledztwa w szablonowy sposób, tym bardziej że ów feralnej nocy bez śladu zniknęła miłość jego życia – Maura. Cieszący się opinią inteligentnego i przebiegłego policjanta „Nap” przez piętnaście lat łapał się wszelkich tropów by poznać prawdę o wydarzeniach tamtej nocy. Żaden jednak nie poprowadził go do rozwikłania zagadki. Pewnego dnia do jego drzwi puka dwóch kolegów po fachu i walka o poznanie prawdy zaczyna się na nowo…

Kolejne kroki w śledztwie zataczają coraz szerszy krąg. Zamiast faktów pojawia się coraz więcej wątpliwości. Zamiast odpowiedzi, jeszcze więcej pytań. Bohater dowiaduje się o kolejnych intrygach, małych kłamstewkach a prawda zaboli go bardziej niż mógł przypuszczać.

Coben tym razem w nieco mniejszym stopniu skupia się na budowaniu napięcia fabuły (co nie oznacza, że tego charakterystycznego napięcia nie ma). Nastawia się nieco bardziej na eksponowaniu rysopisu psychologicznego głównego aktora wydarzeń- Napoleona Dumasa. Przedstawia go jako osobę cechującą się ogromną pewnością siebie i własnych umiejętności, świadomą swoich wad i zalet, nie bojącą się prawdy o sobie samym. Autor nie poddaje go jednak idealizacji. W duszy i świadomości bohatera panuje też ogromny smutek, ból, poczucie winy i tęsknota (uwydatnia się to w monologach z nieżyjącym bratem) z którymi musi radzić sobie każdego dnia.

W pewien sposób Coben przez postać Dumasa uczy nas jak powinniśmy radzić sobie w sytuacji ogromnego pragnienia rozwiązania sytuacji, które nie dają nam spokoju. Może to od nas wymagać wykraczającej poza wszelkie granice determinacji i uporu. Musimy być także przygotowani na niemałe  rozczarowania osobami którym mocno ufaliśmy. Najważniejsze jest jednak by mimo wszelkich przeciwności nie odpuszczać

Polecam!

A.S.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *