STEPHEN KING
“Joyland”
„- Żyjemy w świecie głęboko zepsutym, pełnym wojen, okrucieństwa i bezsensownych tragedii. Każdy zamieszkujący go człowiek dostaje swoją porcję nieszczęścia i nieprzespanych nocy. Ci z was, którzy jeszcze tego nie wiedzą, pewnego dnia się o tym przekonają. Biorąc pod uwagę fakt, że taka jest smutna, ale niezaprzeczalna prawda o ludzkiej kondycji, tego lata otrzymaliście bezcenny dar: jesteście tu po to, żeby sprzedawać zabawę. W zamian za ciężko zarobione dolary waszych klientów będziecie rozdzielać szczęście. Dzieci wrócą do swoich domów i będą śnić o tym, co tu widziały i robiły. Pamiętajcie o tym, kiedy praca będzie ciężka, a czasem taka będzie, kiedy ludzie będą nieuprzejmi, a często tacy będą, czy też kiedy odniesiecie wrażenie, że wasz trud nie jest doceniany. […] W smutnym, mrocznym świecie jesteśmy małą wysepką radości. Wielu z was już zaplanowało swoje życie… Macie nadzieję zostać lekarzami, prawnikami, sam nie wiem, politykami…
– O BOŻE, TYLKO NIE TO! – krzyknął ktoś wzbudzając ogólną wesołość.
Wydawało się to niemożliwe, ale uśmiech Easterbrooka stał się jeszcze szerszy. Tom kręcił głową, lecz w końcu i on uległ.
– No dobra, teraz chwytam – szepnął mi na ucho. – Ten facet to Jezus Zabawy. […]
To było jedno z najlepszych przemówień, jakie kiedykolwiek słyszałem, bo zawierało prawdę, nie gówno prawdę. Sami pomyślcie – ilu ćwoków może sobie wpisać do CV: „Sprzedawałem zabawę przez trzy miesiące 1973 roku?”
Devin Jones, student college’u, niezbyt usatysfakcjonowany perspektywą spędzenia kolejnego lata na „myciu mopem podłóg stołówki i ładowaniu brudnych talerzy do starych zmywarek”, postanawia odpowiedzieć na ogłoszenie o pracę zamieszczone w „Carolina Living”, opatrzone bardzo optymistycznym tytułem: Pracuj blisko nieba! Po udanej rozmowie kwalifikacyjnej , przejażdżce Spinem i kilku przepowiedniach Madame Fortuny zostaje zatrudniony w parku rozrywki, noszącym jakże wdzięczną nazwę – Joyland. Ma nadzieję, że pomoże mu to zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce i uporać się z powoli nadchodzącą depresją i towarzyszącymi jej od czasu do czasu (niezbyt poważnymi) myślami samobójczymi.
W miarę upływu kolejnych dni spędzonych na sprzedawaniu zabawy, odkrywa wszystkie mroczne tajemnice tego miejsca i jest zmuszony zmierzyć się z czymś dużo bardziej przerażającym niż utrata pierwszej miłości. Poprzez opowieści snute przez kuglarzy poznaje szczegóły brutalnego morderstwa dziewczyny sprzed lat i dowiaduje się, że w Tunelu Strachu niektórzy wciąż widują jej ducha. Dociekliwość i ciekawość, a także pomoc przyjaciół pomagają mu połączyć fakty i wpaść na trop Mordercy z lunaparku. W międzyczasie spotyka osoby, których przybycie przepowiedziała mu „jasnowidzka” i przez nie zaczyna postrzegać świat w zupełnie inny sposób.
W tej książce King po raz kolejny pokazuje nam z jaką łatwością potrafi łączyć ze sobą często sprzeczne gatunki i stworzyć z nich coś co „potrafi poruszyć serce nawet najbardziej cynicznego czytelnika”. Jest to powieść o najważniejszych wartościach w życiu młodego człowieka – pierwszej miłości, dotkliwym bólu po jej utracie a także przyjaźni, która potrafi trwać niezmiennie, pomimo naszych, często niekoniecznie dobrych wyborów. Pisarz porusza tutaj też kwestie dorastania i starzenia się, wraz ze wszystkimi emocjami towarzyszącymi człowiekowi w tych okresach, a także przypadki ludzi, którym nie będzie dane przeżyć ani jednego ani drugiego, bo są skazani na przedwczesną śmierć.
Książka ta pisana jest z perspektywy sześćdziesięciolatka, który wspomina czasy kiedy miał dwadzieścia jeden lat i myślał, że śmierć nigdy po niego nie przyjdzie. Nakreśla on priorytety młodych ludzi, ich wielkie plany i nadzieje, których niektórzy dorośli nie rozumieją i wyśmiewają, zapominając, że kiedyś też byli młodzi i tak samo naiwni. Stwierdza też, że „kiedy człowiek ma dwadzieścia jeden lat, życie to mapa drogowa. Dopiero w wieku dwudziestu kilku lat zaczyna podejrzewać, że przez cały czas patrzył na tę mapę odwróconą dołem do góry, a jako czterdziestolatek wie to na pewno. Kiedy dobija sześćdziesiątki, jest zagubiony jak cholera.”
Serdecznie polecam tę pozycję każdemu, kto szuka lekkiej, niezbyt obszernej książki z zaskakującym zakończeniem. Zapewniam cię Czytelniku, że nie będziesz zawiedziony i z chęcią sięgniesz później po inne powieści tego autora.
N.S.