Sebastian Fitzek “Lot 7A”

Sebastian Fitzek

 Lot 7A

„Strach jak chętnie mawiał swoim pacjentom jest jak boa dusiciel, trzymany jako zwierzę domowe. Człowiek myśli, ze poskromił dzikie zwierzę i może bez żadnych obaw owinąć je sobie wokół szyi. Jednakże od czasu do czasu, bez ostrzeżenia, wąż nagle potrafi zacisnąć splot. Opasuje klatkę piersiową, zapiera dech, powoduje przyspieszone tętno. Ale tak źle jeszcze z Matsem nie było. Czuł wężowe ruchy, czuł, jak pętla bardziej się zacisnęła, ale jeszcze był daleki od tego, żeby zerwać się z krzykiem i niekontrolowanymi ruchami próbować zrzucić z siebie niewidocznego, lekko syczącego sprawcę swojego strachu (…) Wąż strachu, który oplatał klatkę piersiową Matsa, a także jego szyję, i coraz mocniej zaciskał swoje sploty, zachichotał i szepnął mu do ucha: „Słyszysz do dudnienie? I to ma być okej? Nie wiedziałem, że ostatnio w Argentynie pasy startowe wykłada się kostką brukową. Mats spojrzał w prawo, przez okno, obok głowy śpiącego sąsiada. Zobaczył przemykające za oknem światła lotniskowego terminalu i poczuł, jak z przybierającym na sile hałasem silników odrzutowych unosi się dziób samolotu. A więc musieli już osiągnąć potrzebną do startu prędkość dwustu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę czyli niewiele mniej niż jego ciśnienie krwi, która płynęła przez pulsujące tętnice szyjne” 

Z pewnością każdy z nas (lub przynajmniej część z nas) spotkał się z sytuacją kiedy to bliska nam osoba potrzebowała naszej bliskości w przełomowym, być może najważniejszym momencie życia. W takich chwilach jesteśmy skłonni do ogromnych poświęceń by właśnie tej osobie ofiarować swoje wsparcie i siłę, czy po prostu zwykłą niczego nie wymagającą obecność.

W najnowszej powieści Sebastiana Fitzka- „Lot 7A”, główny bohater Mats Kruger zostaje postawiony właśnie w takiej sytuacji. Cieszący się powszechnym szacunkiem specjalista z zakresu psychiatrii po śmierci swojej żony i kompletnym rozpadzie życia rodzinnego emigruje do Argentyny. Po latach milczenia i całkowitego urwania kontaktu, jego jedyna córka Nele informuje go w wiadomości SMS, że wkrótce będzie rodzić i w związku z tym będzie potrzebować jego obecności. Dla Matsa nie była to jednak sytuacja której był w stanie błyskawicznie stawić czoła. Nie z powodu finansów czy totalnego poświęcenia życiu zawodowemu, lecz cierpieniu na jedną z chorób cywilizacyjnych- awiofobię. Bohater w obliczu rychłego przyjścia na świat dziecka swojej córki postanowił „spiłować kraty choroby” i wziął udział w kongresie psychiatrycznym poświęconemu fobii przed lataniem. Mats wydawał się być odpowiednio przygotowany do jednej z najważniejszych podróży w swoim życiu. Po wejściu na pokład samolotu rejsu Buenos Aires- Berlin niespodziewanie szybko zda sobie sprawę, że wszystkie techniki przetrzymania spadku ciśnienia w kabinie, turbulencji czy rozstroju psychicznego i fizycznego organizmu jakich zdążył się nauczyć okażą się zupełnie bezużyteczne. Że przygotował się nie na ten rodzaj strachu

Mats zostanie poddany ogromnej próbie własnych możliwości, sile własnego charakteru i człowieczeństwa. Zostanie on główną postacią misternie zaplanowanej intrygi gdzie naczelnym motywem są ogromne pieniądze postawione na szali z wartością najwyższą – ludzkim życiem. To właśnie od Krugera zależeć będzie, która szala okaże się cięższa.

„Lot 7a” to swoista mieszanina literacka  elementów narracji kryminalnej  jak w „Pasażerze 23” oraz psychologicznej tematyki rodem z „Odprysku”. Fitzek oczywiście trzyma się swojego „konika” jakim jest umiejętna i stopniowo odkrywana przez czytelnika charakterystyka postaci, która ma swoją rolę do odegrania w całej fabule. Niemiecki pisarz na koniec swojego roku literackiego podłożył nam prawdziwą „bombę” którą nie pozostaje nic innego jak „rozbroić” czyli przeczytać.

Polecam!

A.S.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *