Wykształcenie a inteligencja
Wydawać by się mogło, że wykształcenie zawsze idzie w parze z wysoką inteligencją. Niestety, baczna obserwacja otaczającej rzeczywistości zmusza mnie do tego, aby nie zgodzić się z tą tezą. Prawdziwa inteligencja jest dana człowiekowi w chwili narodzin. Potem dojrzewa, rozrasta się i przynosi swemu właścicielowi niewymierne korzyści. Znam doskonale wiele osób (zwłaszcza urodzonych w latach siedemdziesiątych, sześćdziesiątych, bądź jeszcze wcześniej), które nie ukończyły żadnej wyższej uczelni, a mimo to ich mózgowe zwoje są skarbnicą setek pomysłów i rozwiązań, które nie śniły się alumnom wielu prestiżowych uczelni. Bohaterowie niniejszej rozprawki kończyli przeważnie szkoły średnie z bardzo dobrymi wynikami, zazwyczaj nie poświęcając zbyt wiele czasu do opanowania i przyswojenia prezentowanej na lekcjach wiedzy (w tym miejscu wypada też wspomnieć o tych, którym nauka i przyswajanie wiedzy szły ciężko i dość topornie, jednakże poprzez swą ambicję i samozaparcie również byli oni w klasowych „czołówkach”, niestety kosztem wielu godzin codziennej, mozolnej nauki- czyli zakuwania). I tacy właśnie „inteligenci” trafili po szkołach średnich prosto w objęcia wielkich fabryk i przedsiębiorstw jako… pracownicy fizyczni (powodów braku kontynuacji nauki mogło być wiele: brak środków finansowych do dalszej nauki, służba wojskowa, po której już jakoś uczyć się nie chciało, propozycja stałej, w miarę dobrze płatnej pracy itp.). Jednakże brak wyższego wykształcenia zupełnie nie przeszkodził naszym bohaterom w rozwoju intelektualnym i zdobywaniu wiedzy „po swojemu”. Kierując się jakże trafnym powiedzeniem: „Dla chcącego nic trudnego” potrafią oni bez problemu „wyłowić” to co ambitne, nieprzeciętne, niekomercyjne (gdyż są bacznymi obserwatorami otaczającego ich świata, interesują się życiem społecznym i kulturalnym, czytają konkretne, wartościowe książki, oglądają mądre i uczące filmy, reportaże czy programy publicystyczne).
I w tym miejscu można by zadać pytanie: Jaki procent obecnej młodzieży czyta dobre książki (np. literaturę faktu), ogląda dobre filmy (których jest całe mnóstwo- szczególnie z ostatnich trzydziestu lat poprzedniego stulecia), bądź interesuje się historią swojego kraju? Doba komputerów, smartfonów, tabletów i całej reszty pozostałych gadżetów zabiła w ogromnej ilości młodego pokolenia dążenie do poznawania świata i rozwijania swych prawdziwych zainteresowań. Wielka to szkoda, że urządzenia, dzięki którym można by zdobyć ogromny zasób wiedzy są przeważnie wykorzystywane do błahych celów, które z pewnością nie wpływają w dużej mierze na rozwój intelektu. Młodzieży! Wyższe wykształcenie nie zawsze uczyni z was ludzi światłych, mądrych i inteligentnych (teoria to jedno, praktyka- drugie). Najlepszą szkołą jest prawdziwe życie i połączona z nim lawina zadań, problemów i obowiązków. Niech bohaterowie tego artykułu będą dla was przykładem idealnego połączenia życiowej zaradności, mądrości i wiedzy z ambitnymi zainteresowaniami. Z pewnością znajdziecie ich wokół siebie!
Celem niniejszego artykułu nie było ukazanie negatywnych cech i zachowań ludzi z wyższym wykształceniem czy też namawianie do rezygnacji ze studiów, a jedynie ukazanie pewnej (całkiem sporej) grupy ludzi, którzy nie są do końca doceniani i zauważani w otaczającym świecie.