“Piękna” historia rodzinnej miłości

“Piękna” historia rodzinnej miłości

Czasem zastanawiam się gdzie znajduje się granica ludzkiej przyzwoitości i poszanowania fundamentalnych wartości budujących nasze relacje z otaczającym światem. Źle rozumiany społeczny rozwój i kult panoszącej się w każdym aspekcie życia wolności staje się potężnym destrukcyjnym narzędziem do walki z fundamentalnymi wartościami, które powinny być nietykalne i święte! Oto rozwojowa zachodnia prasa (HuffPost, Guardian, La Republica) rozpisuje się z wielkim entuzjazmem nad pewnym wydarzeniem, które wywołuje u mnie dreszcze, a byłem pewien, że jako człowiek „jeszcze dość młody” jestem w stanie zaakceptować i zrozumieć wiele… Ale to tylko może u mnie występuje taki dziwny objaw braku tolerancji i przyzwolenia na szeroko rozumiany postęp… Przejdźmy zatem do konkretów. Mianowicie rozchodzi się o pewną historię dwóch będących w związku panów (Matthew i Elliot), mieszkających w Omaha, którzy postanowili powiększyć swą małą, bezproduktywną, jednopłciową „rodzinę” o kolejnego „członka”. Pospieszyła im z pomocą najbliższa rodzina, a wszystko wyglądało tak: dawcą nasienia został Matthew, komórkę jajową dostarczyła siostra Elliota, zaś zarodek umieszczono w macicy pani Cecile- 61-letniej matki Matthew. I w ten oto piękny i pomysłowy sposób babcia zrodziła własną wnuczkę i pomogła nowoczesnemu modelowi rodziny w spełnieniu ich wielkiego marzenia… Wielkie (wyżej wymienione czasopisma) wręcz rozpływają się nad bohaterstwem mamy-babci, która będąc już w tak dojrzałym wieku zdecydowała się na bardzo poważne i niosące szereg niebezpieczeństw wyzwanie. Postępowa Cecile zdecydowała się na ten krok, gdyż chciała zrobić swemu synowi niespodziankę oraz utożsamić się z dyskryminowanymi parami gejowskimi, które tak bardzo pragną być rodzicami (to znaczy tatą i tatą). Ponadto nie trzeba było wykładać potężnych pieniędzy surogatce (25-30 tys. dolarów). Jakby tego było mało, mamobabcia stwierdziła, że wszelkie koszty związane z prokurowaniem dzieci parom gejowskim powinny być pokrywane z budżetu państwa i właśnie ona zamierza podjąć szereg działań by o to walczyć! Ta historia wydaje się nieprawdopodobna, a jednak- stało się. I wygląda na to, że będzie iskrą, od której zacznie się kolejny dalekosiężny element chorej układanki zwanej wolnością bez granic!. Również w naszym kraju tli się już zarzewie niebezpiecznych poglądów i praktyk, które tylko czekają na szerokie społeczne przyzwolenie. Nasze współczesne literackie dobro narodowe, obrońca fundamentalnych wartości społecznych oraz strażnik pamięci historycznej, Waldemar Łysiak, w jednym ze swoich ostatnich felietonów rozprawia się z tym chorym postępem zbliżającym się do Polski w sposób dosadny i bezkompromisowy: „…Od dobrych paru lat wiedzieliśmy, że zaraza przyjdzie nad Wisłę… Roznoszą ją po świecie salonowe szczury, które są takie same wszędzie- tam i tutaj. Starają się wymieść Chrystusa zewsząd, krzewiąc/szerząc, dla chwały Lucyfera postępową „tolerancję”, będącą niczym innym jak kultem zboczeń, vulgo: praktycznym wdrażaniem każdej sprośności. Nie mają ani honoru, ani wstydu, ani sumienia, ani żadnych hamulców…Ze strategicznego punktu widzenia rozgrywają to szczwanie, zaczynając od stolicy (centrum państwa) i od dzieci (przyszłość narodu)…Tradycyjne systemy wartości tyczące sfery intymnej mają zostać zdegradowane gwoli wypromowania wszeteczeństw zgodnych z nihilistyczną doktryną „poprawności politycznej” oraz z pełnymi rozpasania wybrykami „rewolucji seksualnej”…Trzeba uczynić Warszawę twierdzą antypedalską- jeśli chcemy „WARSZAWĘ WOLNĄ OD PEDALSTWA” (jak banerowo apelowali kibice Legii). Rodzice winni głosować małymi nóżkami, nie posyłając swych brzdąców na lekcje pederastii i transgenderu, a także demonstrować kontrsodomicko przed ratuszem. Jak to nie pomoże, wzniecimy silniejszy bunt. „Zbokom” precz!” I tyle w temacie. Nic dodać, nic ująć!

Ł.J.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *