Wol-ne Są-dy Wol-ne Są-dy Wol-ne Są-dy

Wol-ne   Są-dy    Wol-ne  Są-dy    Wol-ne  Są-dy

Aby władza sądownicza była organem poważanym i wiarygodnym, w oczach społeczeństwa musi odznaczać się w trakcie wykonywania swego jakże ważnego zawodowego posłannictwa wysoce ponadprzeciętnym obiektywizmem, uczciwością i rzetelnością. Nie ma co ukrywać, że ten aparat władzy powinien działać w sposób transparentny (przejrzysty), pozbawiony jakichkolwiek nacisków i koligacji. Niestety, jak to wygląda w rzeczywistości- każdy widzi i słyszy. Z drugiej jednak strony nie da się zbudować prawdziwie wolnego i dobrze funkcjonującego aparatu sądowego bez rozliczenia dawnych (komunistycznych) czasów, układów, powiązań. Po prostu to całe „towarzystwo wzajemnej adoracji” powinno zostać bardzo dokładnie rozliczone ze swej pracy w „poprzedniej epoce”, a w razie jakichkolwiek uchybień (a będą one na pewno) zostać pociągnięte do personalnej odpowiedzialności! Jednakże usunięcie tych wadliwych trybów chorego układu zdaje się być niemożliwe, szczególnie, że wysocy urzędnicy UE występują jako obrońcy ludzi mających na swych rękach krew wielu niewinnych istnień pokrzywdzonych niesprawiedliwymi wyrokami.

Gdy czasem słyszę o karygodnych wyrokach naszych sądów, to zastanawiam się czy w tym kraju każdy obywatel, który faktycznie dopuścił się złamania prawa jest traktowany przez organy wymierzające sprawiedliwość w ten sam sposób. Czy znany celebryta, polityk bądź biznesmen będzie za swe przewinienie pociągnięty do odpowiedzialności tak samo jak zwykły Kowalski? Mam co do tego spore wątpliwości! Idealnym przykładem niekonsekwentnego działania polskich sądów jest przypadek znanego dziennikarza Piotra Najsztuba. W październiku 2017 roku potrącił on na pasach 77-letnią kobietę, która doznała szeregu poważnych obrażeń ciała. No cóż, taka sytuacja  zdarzyć może się nawet najlepszemu kierowcy: pojawia się nagłe zamyślenie, zmęczenie czy brak koncentracji i dochodzi do wypadku. W tym jednak przypadku sprawa jest trochę bardziej kontrowersyjna… Okazało się bowiem, że kierujący pojazdem dziennikarz już od kilku lat nie posiadał prawa jazdy (zostało mu ono zabrane w 2009 roku za przekroczenie dozwolonej ilości punktów karnych), ponadto samochód nie posiadał ważnych badań technicznych oraz ubezpieczenia. Sąd Rejonowy w Piasecznie ukarał pana Piotra za popełniony czyn karą grzywny (łącznie 16 tys. zł) oraz kosztami procesowymi. I tutaj nasuwa się pytanie: czy zwykły i nikomu nieznany w opinii publicznej zjadacz chleba otrzymałby równie niską karę za takie samo przewinienie drogowe? Nie ma się co dziwić, że w związku z zaistniałą sytuacją w stronę instytucji sądowych posypała się fala krytycznych słów (Łukasz Zboralski: …I tak się staruszka może cieszyć, że jej nie przyklepali współwiny. Zabitemu przez auto (jadące za szybko) na pasach prof. Vetulaniemu przypisano współudział we własnej śmierci. Takich mamy biegłych w sądach…, Tomasz Gdula: „Nadzwyczajna kasta znów poszarżowała: Red. Piotr Najsztub dostał 16 tys. zł grzywny i nawiązki za przejechanie bez prawa jazdy i OC staruszki na pasach. Gdyby był pijany i cofnął, by przejechać ją jeszcze raz, Wysoki Sąd pewnie nakazałby obwołać go prezydentem RP! Wszyscy won!!!”, Dawid Wildstein: „Znamy dziennikarz, Piotr Najsztub, za potrącenie na pasach kobiety, jadąc bez prawa jazdy (odebranym osiem lat temu!), samochodem bez przeglądu dostaje wyrok…6 tysięcy złotych! No. Kto się jeszcze zastanawia, czemu z taką pasją ta zgraja “broni wolnych sądów”?).

Oczywiście pan Najsztub nie zgodził się z wyrokiem sądu i sprawa toczyła się przez blisko dwa lata, by w końcu 18 czerwca 2019 roku zakończyć się wyrokiem satysfakcjonującym dziennikarza. I w ten oto sposób Sąd Rejonowy w Piasecznie uniewinnił człowieka nie posiadającego prawa jazdy, który potrącił na pasach 77-letnią kobietę! A oto jak sprawę ocenił sam uniewinniony: „…Pani wyszła ze szpitala po kilku dniach. Jechałem ok. 20 km/h, padał deszcz, pasy były niedoświetlone, nie miałem szans zahamować…Sąd, kiedy rozstrzygał tę sprawę, nie ustalił ponad wszelką wątpliwość, z jaką prędkością ta pani weszła na pasy. Prokuratura oskarżyła mnie o nieumyślne spowodowanie wypadku poprzez niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. Sąd uznał, że ja zachowałem szczególną ostrożność, w związku z czym mnie uniewinniono…” Wynika z tego wyroku ni mniej ni więcej tyle, że można poruszać się po drodze bez prawa jazdy, w dodatku samochodem bez ważnych badań technicznych i ubezpieczenia. Mało tego, można nawet potrącić człowieka na przejściu dla pieszych, a potem dochodzić w sądzie swej niewinności i twardo bronić swych… racji?  Takie jaja to chyba tylko w Polsce. Może nie będę przytaczał w tym miejscu komentarzy innych zszokowanych tych wyrokiem obywateli naszego kraju, bo sporo tam mocnych i dosadnych słów, które i tak nie zmienią końcowego postanowienia Sądu Rejonowego w Piasecznie. Szkoda, że sędziowie ogłaszający tak karygodne wyroki nie liczą się zupełnie z potężnym echem płynącym w ich stronę ze strony zszokowanego społeczeństwa. A może właśnie o to im chodzi…

Ł.J.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *